POEMAT EDUKACYJNY

/Allegretto alla polacca/

 

 Posłuchajcie, towarzysze,

bo historia straszna strasznie:

Brat mój własny – świeć mu Partio! –

co już w grobie, zaznał szczęścia:

z wielebnymi, co tu goszczą,

też studiował!

i pogłębiał

bezmiar wiedzy poprzez pocztę

– wraz maturę odbywali…

 

Ja zaś robię za szkolarza: w zbiorczej szkółce –

w borach, lasach – historyje ludkom prostym

wykładamy, tudzież wiarę

w władze, państwo i tak dalej.

Mimo wszystko – mam swój rozum

… dobry rozum, delikatny!

 

Byłbym szczęśliw. Żył dostatnio.

Jam dyrektor szkoły przecie!

Wszak tragedia nawiedziła,

utrąciła mi pozytyw,

no, popatrzcie, moi mili…

Oto własna ma pociecha!

 

 Niby zgrabne i prześcipne…

rezolutne jak minister!

Już się chwyta za ustawy,

monitory zna na pamięć,

chce przy rządzie, gdy dorośnie,

parobkować za rzecznika.

 

Wszakże szczęście wciąż niepełne,

fakt dyskomfort w sercu nieci,

bo chłopczyna ciut krościata…

No, Mieciuchna… pokaż panom,

oni przecie sami swoi.

 

Próżne strachy, bez paniki,

france nie są zakaźliwe!

Moi mili, gdzieżbym ja śmiał

przyjść z zarazą na naradę.

W sanepidzie to badali,

brali mocz mu i krew z żyły,

jest dokument z pieczątkami:

„Syn roznosić nic nie będzie”,

gdzie masz, Mieciu, tę karteczkę,

taka mała, wytłuszczona

 – juści, zaraz pokażemy.

 

Gdzieś tak coś około wiosny,

rok do tyłu i kawałek,

ja i nasza połowica

już wyszliśmy spod nadziei

z tą pryszczycą u potomstwa:

stu doktorów to macało,

różne maści w niego tarli,

podziwiali, zamawiali –

a jadaczka bardziej w krostach!

 

Być do rzeczy – to mój zawód,

ja, choć jestem człowiek prosty,

bez tytułów, czczy magister,

to też czasem, dla zabawy,

biorę w rękę grubszy dziennik

albo nawet całą książkę.

 

Moja żona – niemniej bystra –

nie od tego równie często,

zawodowo bada wzrokiem

różne takie drukowane,

bo jest w gminie za kustosza

od bibliotek i czytania.

 

Co tu działać? – Więc do studiów:

Czytywałem, czytywałem…

aż co trzeba wyśledziłem:

W jednej bardzo grubej książce,

bliżej końca, z cieńszej strony,

tkwiło coś o takiej Francji,

gdzie feudalizm się panoszy…

 

I tam jasno napisali,

że gdy ichnia główna władza,

gdy miewała krew królewską,

położyła rękę na kimś,

w mig skrofuły się zmywały,

znaczy – z ludu, a nie z króla.

Takie mieli uprawnienia!

 

Wnet nasz doktor – bardzo zdolny

powyjaśniał, że skrofuły

też są pryszcze,

tylko inne.

 

Cudna sprawa!

 – chcemy paszport

i zjeżdżamy do Francyjej.

 

Szczęściem żona poszła w spowiedź

natrącając o problemie,

książkę księdzu pokazała,

kwestionariusz, zdjęcie ucha 

– że jedziemy … 

 

Ten jej szeptem przez okienko,

co by sprawdzić jeszcze snadniej,

bo ta książka, jak to książki,

pewnie jest przedatowana:

W Francji nie ma żadnych królów!

 

Co porabiać? – Chłopak kwitnie,

wciąż mu nowe porastają.

Pytam teścia. Pytam świekrę.

Pytam ciotki… Pytam babkę…

Też pytamy się dziadunia,

A on na to: – Telewizja!

W telewizji – najmądrzejsi.

 

Racja jest! Bez cienia zwątpień.

Więc zebralim poświadczenia:

z gminy,

z kurii,

ze strażnicy,

z  kółek rolnych,

od wścieklizny,

z ksiąg wieczystych,

z weneryki,

ode szczepień,

ode wójta,

też życiorys wszystkich członków,

plus podanie w kwestii królów

potwierdzone notarialnie.

 

Zdjęcia dwa, na barwnej fotce:

france wyszły jakby żywe!

Wszystko ładnie do koperty,

pod obkładkę, jak należy,

pięć nowiutkich Waszyngtonów.

Ślemy to na Woronicza…

 

My czekali mało wiela.

Jest! odpowiedź! – Papier śliczny!

Jasno sprawę wyłożyli:

… Że to drzewiej, w inne czasy,

w całej Polsce i w ogóle,

żyli różne takie władce,

ale bratnia pomoc ruska

ich wygnała do historii.

Teraz Partia nam króluje!

Znaczy: jeśli obywatel żądny

poznajdować sobie władzę,

to ją najdzie bez ochybki

na szczytowych szczeblach państwa.

 

Jasna sprawa: do roboty!

Napisalim my do KC:

… Że to niżej podpisane

względem pryszczy kurowania…

Przyjechali już za dwa dni!:

z województwa trzej cywile,

mundurowych cała suka

– i rewizje, przesłuchania…

 

Żona rzekła: – Będzie koniec!

Ale jeden major z władzy,

co tę książkę także czytał,

on do sprawy się zapalił.

Mówi: – Może ja położę?

Kładł przez tydzień…

Nie ten szczebel.

 

Przecie dobry to był człowiek,

nas  z więzienia powyciągał

i do gminy wypisywał,

co kryminał była zmyłka,

bo my wierne partii syny.

 

Po tym wszystkim myśmy byli,

jak Kopciuszek w Racławicach –

całkiem zbite! bez pomocy!

 

Aż tu naraz, w Pierwszy Maja,

zjeżdża żona nieboszczyka.

Znaczy –  żyje, lecz przyjeżdża,

i zamężna przy tym bracie,

co był wtedy już za zwłoki.

 

I dalejże opowiada…

takie różne, jak to w gościach:

że jak w mleko się napluje,

to się garnek nie przypali,

ot, różności… Gawędzimy.

No, ja wtedy o tym trądzie…

 

Ta bratówka mieszka w mieście,

robi  tam za pielęgniarkę;

pyta żonę: – Czym go trzecie? –

To mówimy. – Ona na to:

A ludowa medycyna?

 

To jej mówię: – Próbowana!

Jajo, żaba, konstytucji

jedna kartka i o nowiu

fest natarlim, że aż kwiczał,

potem w cmentarz i pod ziemię

zakopalim równo z szyjką.

 

Ona z troską: No, i…  No, i?!

– I się jąka!

Trza go wozić na straszenie

do doktorów. – Nam współczuła.

 

Więc gadamy  o tych królach:

… Że we Francji, że te ręce,

i czy nie zna tutaj, w kraju,

wysokiego dostojnika?

 

Wtedy mocno spieka raka

i wywnętrza się ze łzami:

– Żyję teraz z takim jednym,

co od ucha ordynator.

Laryngolog się nazywa.

Strasznie chłop wymagający,

ciągle mnie zamyka w ciemni,

taką lampką z czoła świeci,

no, i – jasna sprawa – dudli.

Ten, niestety, nie pasuje –

raczej niski, metr czterdzieści.

 

Potem ona znowu gada:

– Ale, ale… mój mąż zmarły

dostał listem zaproszenie.

Chodził w szkoły poprzez pocztę

i rocznica jest matury,

więc na festyn wszystkich proszą.

Też w tym piśmie pisze jasno…

 

– Co, co pisze? – żona na to.

– Tam jest drukiem napisane,

że zaszczyci ktoś od władzy,

może premier lub generał?

Toż to gratka w sam raz dla was! –

tak wyraża się bratowa.

 

Potem dalej: – Mój nieboszczyk

gryzie dawno, wiecie, padół,

więc na festyn nie pojedzie,

a ja Miecia mocno kocham,

niech na zdrowie dziecku pójdzie,

sprzedam wam to zaproszenie.

 

Odkupilim wcale tanio,

no i w drogę, jasna sprawa!

Żonę ostawiłem w szkółce,

bo tam siedzi wizytacja,

a ja, wespół z mym podrostkiem,

ku Wam spieszym

Władzo Nasza!

W Was ostatnia jest otucha!

Zmyjcie z niego okropieństwo.

 

 

/Fragment pouczającej powieści histotycznej „Narogi i Patrochy”/

 

 

 

 

 

 

 

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.

Zapisz.blog

Poetów, pisarzy, eseistów i publicystów zainteresowanych publikacją na naszych łamach zapraszamy do przesyłania propozycji tekstów na adres zapisz@zapisz.blog

przystanek59dotcom.wordpress.com/

UWAGA! BLOG W PRZEBUDOWIE! NIEKTÓRE INFORMACJE MOGĄ BYĆ NIECZYTELNE. ZAPRASZAM ZA NIEDŁUGO. PLANOWANA DATA AKTUALIZACJI - DO KOŃCA LISTOPADA 2022

(kom)postownia

Posty rzucane na kupę

Aleteia Polska

Aleteia to międzynarodowy portal tworzony przez katolików, łączący ludzi, którzy poszukują Boga oraz recepty na mądre życie. Duchowość, styl życia, aktualności.

*50 Amp Fuse*

100% Non-Marxist Content

EUROPE DIPLOMATIC

International affairs and diplomacy online magazine

treborok

Dla ludzi o otwartych umysłach

anenduringromantic

Literature. Poetry.

Polityka z premedytacją.

Bloguje: pawełku

blog

www.poczuj.com

Bierki // Sztuki

Film // Muzyka // Teatr // Książka

Dziecko Królowej Pokoju

Pokój musi zapanować pomiędzy człowiekiem i Bogiem, a także między ludźmi

cultureshift

In Defense of the Defenseless

Dr. Robert Owens Chronicles the History of the Future

The future slides into the present the present slides into the past our lives are the history of the future.

Observer

News, data and insight about the powerful forces that shape the world.

Regie's Blog

The pen is mightier than the sword ...unless someone is trying to stab you with a sword. Then, it's the sword ...definitely the sword.

Kodeks karny

prawo karne; prawo cywilne

Niezależne Forum Akademickie - Sprawy Ludzi Nauki

Patologie środowiska akademickiego przez pryzmat spraw ludzi nauki

%d blogerów lubi to: