GRAJĄ:
- IZBA OSTATECZNA,
- BYŁA ŻONA W ŻAŁOBIE,
- MECENAS LUDZKI,
- RZECZNIK WIKIPEDII,
- PROKURATOR Z URZĘDU,
- VOX POPULI.
IZBA OSTATECZNA:
/wpada do sali jak znarkotyzowany ptaszek i przysiada na krawędzi izdebnego stołu./
Sic! Sic! Sic!
MECENAS LUDZKI:
Wesoło dziś Izbie Ostatecznej, radośnie. Co się przydarzyło? Śliczne uzasadnienie wyroku mamy albo inna wesoło umotywowana sprawa się toczy?
IZBA OSTATECZNA:
Bynajmniej. Po prostu idzie wiosna!
PROKURATOR Z URZĘDU:
Przygotowaliśmy dziś tragiczną sprawę sponiewieranej obywatelki, dodatkowo wdowy. Streścić?
BYŁA ŻONA W ŻAŁOBIE:
/wpada w słowo i uniesienie./
Ja to zrobię! Ja to zrobię najlepiej! Mam zaczynać?
IZBA OSTATECZNA:
Sądowi wszystko wolno, więc nie będziemy się ceregielić z procedurami. Mówcie.
MECENAS LUDZKI:
Lepiej brzmi „certolić”.
IZBA OSTATECZNA:
Zgoda! Nie będziemy się certolić z procedurami… Mówcie, kobieto, ulżyjcie sobie.
BYŁA ŻONA W ŻAŁOBIE:
Mój umarły mąż był szlachetnym i wspaniałym człowiekiem…
RZECZNIK WIKIPEDII:
Uzupełnię… Odszedł 27 grudnia 2013 roku o godzinie 18.47 w szpitalu w Łomży. Sekcja anatomopatologiczna stwierdziła pobożenarodzeniowy zawał jelit.
BYŁA ŻONA W ŻAŁOBIE:
Teraz ja! Mąż stale coś krzewił i pielęgnował. W przeszłości krzewił w ramach licznych państwowych organizacji, ostatnio bijał sam z siebie, czyli z wolnej ręki. Był kawalerem wszystkich dostępnych odznaczeń i świadczeń. Mimo to umarł.
IZBA OSTATECZNA:
Niech spoczywa w pokoju…
BYŁA ŻONA W ŻAŁOBIE:
Nie musi! Nieboszczyk był ateistą i często mawiał, że po śmierci będzie gryzł ziemię – oby mu była lekką. Umarł i godnie go zakopali. Wtedy przyplątała się ta szajka…
RZECZNIK WIKIPEDII:
Najsurowiej sobie wypraszam pomówienia wobec Wikipedii. Ona jest szlachetna i uczciwa. I nie łączy się w szajki!
PROKURATOR Z URZĘDU:
Niestety, fakty przemawiają inaczej.
BYŁA ŻONA W ŻAŁOBIE:
Więc wam powiem! – Przyszli do mnie już tydzień po zgonie i wydawali się bardzo grzeczni, więc poczęstowałam ich herbatą, wtedy oni mi mówią: „Chce pani, żeby mąż żył wiecznie?” – Oczywiście, nie chciałam, umarł przecież zupełnie! Mi wytłumaczyli, że to przenośnia, że oni go uwiecznią na wiele wieków w jakiejś Wikipedii. Zadzwoniłam do siostry, powiedziała, że to taka książka telefoniczna dla odeszłych, więc im zapłaciłam. Dużo! Poprosiłam, żeby się skupili na pasjach nieboszczyka. Obiecali zadbać o piękny wizerunek i inne.
IZBA OSTATECZNA:
Czyli ludzie ci pobrali pieniądze i nie wywiązali się ze zobowiązania. Przykre.
BYŁA ŻONA W ŻAŁOBIE:
Gdzie tam – nie wywiązali… Wywiązali się nawet za dobrze! Tak ślicznie nieboszczyka opisali w Wikipedii, że koledzy ze służb płakali, kiedy czytali.
IZBA OSTATECZNA:
Nie cieszy się obywatelka z pośmiertnego sukcesu małżonka?!
BYŁA ŻONA W ŻAŁOBIE:
Cieszyłam się. Wszyscy się cieszyli!
MECENAS LUDZKI:
Są dowody, że na tym etapie panowie od elektronicznej encyklopedii wywiązali się ze zlecenia dobrze i życiowe dokonania nieboszczyka przedstawili należycie i bogato.
BYŁA ŻONA W ŻAŁOBIE:
Mi się rozchodzi o potem! O teraźniejsze napady kochania prawdy. Raz wzięli, ich prawo! Ale oni się nawracają. Czasem przychodzą co tydzień, co dwa… I grożą! Grożą, że tak spaprają nieboszczykowi życiorys w Wikipedii, że będę się wstydziła wyjść na ulicę.
IZBA OSTATECZNA:
Czyli szantażują?!
BYŁA ŻONA W ŻAŁOBIE:
Gdzieżby! Wcale nie! Oni mówią, że to się bierze z umiłowania prawdy. Że ich gnębi świeckie sumienie. Na szczęście, kiedy dam pieniądze, to im umiłowanie prawdy na kilka miesięcy mija.
IZBA OSTATECZNA:
Zatem mamy do czynienia ze zwykłą przedsiębiorczością historyczną. – Sąd oddala skargę.
VOX POPULI:
Kim naprawdę był pan ów,
to jest problem dla durniów.
Wikipedii gładki lukier
wnet pokryje grzeszki trupie.