Na skraj Bezpiecznego Lasu wylegli jacyś goście. Plemiona.
Niby mili, niby grzeczni, ale okrutnie głodni i przerażająco wyrachowani. Jakby pasożytniczy.
Szli sobie przez Bezpieczny Las…
…szli sobie i zbierali – co popadnie: stonogi, wijce, wieloszczety, żuki, szczypawki, trawki, grzybki, dżdżownice, mrówki, mchy, porosty – nawet zwisające z gałęzi kleszcze – przeszli – i pozostawała pustynia!
W Bezpiecznym Lesie nie mieszkała już wtedy gruba zwierzyna, ale jej popłuczki: wilk po totalnej ekstrakcji zębów, lis albinos, karp schizofrenik, łasica z wodogłowiem, sowa z obustronną kataraktą, kulawy padalec, niedźwiedź z Alzheimerem, sparaliżowany bóbr, kukułki z rozrusznikami, sarenka po lobotomii… no, jednym słowem, szeroko rozumiane wybrakowanie.
Spacerowanie mocno zaniepokoiło regionalną społeczność…
Zarządzono naradę.
Na ważnych naradach w Bezpiecznym Lesie tak bywa, że wszyscy mądrze mówią, ale nikt nic mądrego nie powie. – Naradzali się już 19 tygodni, spisano tony protokołów, zjedzono tony tartinek i małżów, wszyscy zdążyli się już pokłócić z wszystkimi, gdy nagle…
Zupełnie znienacka…
Jak grom z jasnego nieba…
Spadło na leśne grono cudowne objawienie!
Rzucili się jeden na drugiego i dalej: ściskać się, przytulać, „hosanna, hosanna” – krzyczeć na wyprzódki.
Ależ, ależ… Oni są przyjaciele! Zupełnie dla nas niegroźni!
Po co walczyć, skoro można kochać?
Postępowe zaprzyjaźnienie, głupku!
Czyż w Bezpiecznym Lesie nam czegoś brakuje?!
Mamy nadwyżkę wszystkiego!
Nadmiar: stonóg, wijców, wieloszczetów, żuków, szczypawek, trawki, grzybków, dżdżownic, mchów i porostów – nawet zwisających z gałęzi kleszczy…
Ugościmy wizytatorów! Czym chata bogata! Oni nas polubią!
Głupiemu biada.
Reblogged this on sukinkotka.
PolubieniePolubienie